Nigdy wcześniej nie wypowiadałam się zbyt wiele na tematy światopoglądowe. Podróże, kosmetyki są o wiele bardziej "łagodnymi" i bardziej odpowiadającymi mi zagadnieniami, przy omawianiu których czuję się "u siebie".
Jednakże nie było tak z powodu tego, że chciałabym unikać trudnych tematów, (co robią często osoby, które będąc popularnymi, starają się uciekać od prostych odpowiedzi wyjaśniających ich światopogląd, aby zachować przychylność jak największej części obserwatorów) uważam, że trzeba być człowiekiem, który kierując się jakimiś wartościami, będzie potrafił zawsze w logiczny sposób ich bronić.
Temat aborcji, a właściwie prawa do jej wykonywania w różnych przypadkach porusza nasze społeczeństwo od wielu lat. Wypracowany przed kilkunastoma laty kompromis zdaje się, że nie spełnił oczekiwań ani jednej ani drugiej strony. Burzliwa debata, dotycząca zmiany prawa - w jedną - bądź też w drugą stronę - której byliśmy świadkami w zeszłym roku, podzieliła społeczeństwo na dwa wrogie sobie obozy, oskarżające się wzajemnie: z jednej strony o bestialstwo wobec kobiet, które miałby być traktowane przedmiotowo, pozbawione prawa do decydowania w jakimkolwiek stopniu o swoim życiu i ciele; a z drugiej strony o przyjemność z zabijania dzieci i poddawania się aborcji z kaprysu, dla "beki".
Temat aborcji, a właściwie dostępności do jej wykonywania w różnych przypadkach, jest częstym tematem moich rozmów z koleżankami i kolegami. Jako kobieta rozumiem trudne sytuacje, które zdarzają się w życiu i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość nie jest czarno-biała. Nigdy aktywnie nie brałam udziału w "czarnych protestach", ale idea przyświecająca tym zgromadzeniom wydawała mi się słuszna: każdy tu i teraz powinien mieć prawo do tego, żeby decydować o swoim życiu i mieć prawo wyboru w takich skrajnych przypadkach jak np. gwałt, albo choroba dziecka, która nie daje mu żadnych szans na normalne funkcjonowanie po urodzeniu, ale podkreślę najważniejsze jest prawo wyboru - z góry nie możemy zakładać jak zachowywałaby się każda z nas w tak trudnej sytuacji, gdy decydujemy o życiu i śmierci.
Jak grom z jasnego nieba uderzyła w moje oczy okładka "Wysokich Obcasów", dodatku do "Gazety Wyborczej". Szczerze powiedziawszy nie widziałem nigdy czegoś takiego idiotycznego, debilnego do potęgi n-tej!
Co mają na sobie trzy sympatyczne, uśmiechnięte panie? Nazywane w reklamowanym artykule "aborcyjnym dream-teamem" kobiety mają na sobie koszulki z napisem "aborcja jest ok"...... Serio?
To teraz zróbmy sobie wszyscy aborcję, przecież to jest takie ok? Całkowicie zgadzam się ze słowami Olgi Frycz, która w mocnym tekście na swoim Instagramie napisała: "Nie znam ANI JEDNEJ KOBIETY, która po przeprowadzonej aborcji krzyczałaby że Aborcja jest Ok i że z dupy lecą jej konfetti i różowy puder."
Czy można tutaj coś więcej dodać?
Jako kobieta mogę tylko załamać ręce. Naprawdę ważna sprawa, niezwykle POWAŻNA sprawa (przecież to dotyczy ŻYCIA) została przez tzw. autorytety(?) potraktowana jako błaha sprawa, na poziomie Artykułu z "Chwili dla Ciebie" pt. "Nie śpię, bo trzymam szafę". Chociaż i tam brzmiało to poważniej niż w tym wypadku.
To chyba najokropniejszy dream-team, który mógł się przytrafić kobietom w Polsce i przyniesie zdecydowanie więcej szkód niż korzyści.Załamuję ręce i jeszcze raz oddaję głos Oldze: "I generalnie to w dupie mam wasz aborcyjny drim tim. Jolo. XD ! "
Nie tylko ta okładka poruszyła internet w ostatnim tygodniu. Pierwszy numer polskiego wydania Vogue'a wywołał mieszane uczucia.
Na instagramie zawrzało, bo nie każda blogerka otrzymała swój, często zamówiony już przed miesiącem, numer na czas. Kiepski start, ale nie przesadzałabym tez z rozpaczą z powodu braku jakieś tam gazety ;)) Moim zdaniem okładka nie jest taka tragiczna. Co prawda odwołuje się do komunistycznej przeszłości Polski (Pałac KiN, czarna Wołga), ale ukazuje jakiś dynamizm i jest w pewien sposób interesująca pod tym względem. No ale zawsze znajdą się malkontenci, którzy stwierdzą, że "zrobiliby lepsze swoim srajfonem". O gustach się nie dyskutuje. Mi się podoba, ale bez szału. W sieci pojawiło się wiele memów z przeróbkami okładki. Niektóre muszę przyznać całkiem zabawne.