2020 zleciał mi niesamowicie szybko. To trochę dziwne, ponieważ 3/4 tego roku spędziłam siedząc w domu. Dla wielu osób ten rok nie był najszczęśliwszy, dla wielu minione 12 miesięcy było jednymi z gorszych chwil w życiu. Jak było u mnie? Jak tak sobie pomyślę, to na szczęście nie było najgorzej.
1. Zaręczyłam się!
Tuż przed pandemią i pierwszym lockdownem udało nam się wyjechać na walentynkowy wyjazd na Mazury. Od razu wiedziałam, że coś się święci :D Wróciłam z tej podróży jako narzeczona!
2. Kupiłam działkę!
Kupiłam działkę w wymarzonej dla mnie lokalizacji. Szczerze mówiąc planowaliśmy tę inwestycję na nieco później, ale trafiła się okazja w okolicy, którą mieliśmy na oku. W ramach ciekawostki powiem Wam, że działkę byliśmy oglądać w poniedziałek, od razu po powrocie do domu zadzwoniliśmy do pośrednika, aby ją zarezerwować, a w piątek popołudniu już siedzieliśmy u notariusza :).
Do tej pory udało nam się zasadzić drzewka przy granicach i ogrodzić teren siatką leśną. Czekamy na podłączenie wody (chociaż na szczęście mamy sąsiadów, którzy służą pomocą) i być może niedługo przyjdzie pora na fundamenty :)
3. Udało mi się wyjechać na zagraniczne wakacje
Urlop od początku roku planowałam na przełom sierpnia i września. Z kilku prostych względów - jest wtedy trochę taniej, dodatkowo myślałam, że pandemia do tego czasu się zakończy. Niestety, trwa do teraz.
Mieliśmy zaplanowane wakacje w Chorwacji, zapłaciliśmy już nawet za nocleg. Kilka dni przed planowaną podróżą ministerstwo zaczęło odradzać podróże do tego kraju. Baliśmy się kwarantanny po powrocie ponieważ wybieraliśmy się na wesele znajomych. Polało się trochę łez ze względu na to, że wyjazd się nie udał, ale ostatecznie zupełnie spontanicznie, dzień przed wyjazdem zdecydowaliśmy się na Bułgarię. Do tej pory zastanawiam się jak do tego doszło, ponieważ nie chcieliśmy jechać "tak daleko", celem była północna część Chorwacji, południowa w tym roku wydawała się za daleko... a nagle zdecydowaliśmy się na ponad 2000km podróż autem. Widocznie los tak chciał :)
4. Nie zachorowałam na koronawirusa
Tak, uważam to za sukces. Wśród mojego najbliższego otoczenia słyszałam o kilku przypadkach. Ja na szczęście u siebie nie zaobserwowałam żadnych niepokojących objawów. Owszem, być może przeszłam infekcję bezobjawowo, ale szczerze w to wątpię. Cieszę się, że ja i moi bliscy czujemy się dobrze.
5. Nie zwariowałam
Odkąd 11.03 marca wyszłam z biura to wróciłam do niego raz, na pół godziny, aby podpisać kontynuację umowy. Na uczelni nie pojawiłam się od tego czasu ani razu! Trochę to przerażające... ostatnie 9 miesięcy spędziłam w swoim pokoju pracując, studiując i jedząc przy tym samym biurku :). Na szczęście nie zwariowałam, chociaż kto wie, nie badałam się pod tym kątem.
Fakt, trochę się rozleniwiłam i ciężko mi sobie wyobrazić wstawanie wcześniej i dojeżdżanie do biura, ale póki co jeszcze się na to nie zapowiada.